Temat Nr 18-20, 2015 ⁘ Тема № 18-20, 2015

Wiersze poetów rosyjskich i ukraińskich. Przełożył z języka rosyjskiego Wladimir Sztokman. [w:] Temat Nr 18-20, 2015, str. 66 — 72

Aleksander Andrijewskij ⁘ Александр Андриевский
Igor Biełow ⁘ Игорь Белов
Jewgieniej Czigrin ⁘ Евгений Чигрин
Andriej Griszajew ⁘ Aндрей Гришаев
Aleksander Kabanow ⁘ Aлександр Кабанов
Jewgienij Lesin ⁘ Евгений Лесин
Aleksander Lewczenko  Aлександр Левченко
Witalij Mołczanow ⁘ Виталий Молчанов
Dmitrij Murzin ⁘ Дмитрий Мурзин
Aleksiej Ostudin ⁘ Алексей Остудин
Andriej Sizych ⁘ Андрей Сизых
Fiodor Swarowskij ⁘ Федор Сваровский

Скачать в формате PDF ⁘ Pobierz w formacie PDF

СТИХИ РУССКИХ И УКРАИНСКИХ ПОЭТОВ

 

Александр Андриевский

 

*  *  * 

Мне только со стихами и осталось поделиться 
своими мыслями. Во сне 
все люди забывают о весне 
возможностью продлиться 
в оболочке, которая нам снится!

*  *  * 

Как вечная любовь порой недолговечна - 
так ты беспечна, но со мной 
приходит воля... и покой. 
На свете — счастья нет, 
о как светла, светла, светла луна

*  *  *

      Валентину Сильвестрову 

И руки мальчика воздетые 
от ускользающего мира 
подъемлют благодать!.. 
В болотной тучности азов, 
где запоздалый инок 
испил утраченную чашу 
наветом осенившим, 
да не остынуть: 
одетой в поредевшую листву, 
угаданной и проскрипевшей 
царапине, что удивленная, 
омытая пасхальным ветерком, 
легла на гладь стекла... 
И сердцем белым и измученным 
предстала песня — юная печаль, 
полоска света, терпкая как запах, 
любимой в детстве книги... 
...А белое на белом - 
как тень в тени, 
как сон во сне, 
как несомненное в благом,- 
оставило покойный след 
в душе, где нет души 
для нас, любивших... 

 

WIERSZE POETÓW ROSYJSKICH I UKRAIŃSKICH

Przełożył z języka rosyjskiego Wladimir Sztokman

Aleksander Andrijewskij

 

* * *

Jedynie z wierszem pozostało się podzielić
myślami swymi. Otóż, we śnie
tak często nie pamięta się o wiośnie
jak o możliwości przetrwać
w powłoce, którą śnimy!

* * *

Jak wieczna miłość czasem jest nietrwała -
tak ty beztroska jesteś, ale ze mną
przychodzi wola... oraz spokój.
W tym świecie szczęścia nie ma,
o jakże jasny, jasny, jasny księżyc jest!

*  *  *

    Walentemu Sylwestrowowi

I dłonie chłopca wzniesione
przed chwiejnym światem
są pełne łaski!..
W bagnistej glebie abecadła,
tam gdzie spóźniony mnich 
wychylił utracony kubek
oszczerstwem go olśniwszy,
niech nie wystygnie
ubrana w rzadkie liście
przeczuta i skrzypiąca
rysa, która ze zdziwieniem,
umyta wielkanocnym wiatrem,
dotknęła gładzi szkła...
I w sercu białym i zmęczonym
powstała pieśń – młodzieńcza troska,
smuga światła, cierpka jak zapach
z dzieciństwa ulubionej książki...
…A biel na bieli –
jak cień w cieniu,
jak we śnie sen
i jak niepodważalne w zacnym –
spokojny ślad pozostawiła
w duszy, gdzie nie ma duszy
dla nas, tych, co kochali..

Игорь Белов


АЛЛЕЯ НЕЗАВИСИМОСТИ 
 
О чем тебе рассказать? Откуда отправить открытку? 
Дорога на главпочтамт, забытая мной, отвыкла 
от дружеской переписки с её избранными местами, 
которая наше прошлое, как фотоальбом, листает: 
вот это пивная, кондитерская, вокзал, вход в метро, а это — 
любовь моя в светлой блузке не помню какого цвета. 
 
Я стою у открытой форточки. Вечер к одежде липнет 
с его никому не известным штрих-кодом ливня, 
что, в общем-то, не препятствует изучению внешних данных 
двадцатилетней соседки, принимающей ванну — 
вот, кажется, и дождался милостей от природы, 
и всё потому, что в полночь не отключают воду 
 
ни в центре, ни в старом городе, ни даже на этой улице, 
похожей на ксерокопию страницы из конституции, 
оставленную в туалете публичной библиотеки, 
всю в пятнах большой политики. 
Вчера ещё были деньги, 
сегодня — одни амбиции, уверенность, что столица — 
бесплатное приложение к приветливым женским лицам. 
 
Незнание языка объясняют болезнью роста 
объёмов внешней торговли, так что по-русски сносно 
общаются лишь свидетели второй мировой войны, 
а вовсе не те, кого хочется погладить ниже спины. 
Я долго не мог настроить приёмник, и каждый вечер 
в эфире шёл дождь, разбавленный музыкой польской речи. 
 
Не правда ли, непогоду пора оставлять за кадром? 
Блондинкам июнь к лицу, и лицо без клейма загара 
воспринимается улицей как тело, почти инородное. 
И солнце не хуже действует, чем перекись водорода, 
хотя в наши дни в Варшаве ничто так не красит женщину, 
как полное равнодушие к разлитой в газетах желчи 
 
по поводу наркодилеров, купальников, мыльных опер 
и очагов слабоумия в уставшей от войн Европе. 
Под окнами — сонные ивы с испорченным настроением, 
вокруг — темнота аллеи, когда-то лишённой зрения, 
и, кажется, эти губы привычное «завтра увидимся» 
не произнесут. 
И любовь не перерастёт в зависимость.

 

​​​Igor Biełow


ALEJA NIEPODLEGŁOŚCI

O czym ci opowiedzieć? Skąd mam pocztówkę wysłać?
Zapomniana przeze mnie droga do Poczty Głównej odwykła
od korespondencji przyjacielskiej z jej wybranymi miejscami,
która kartkuje przeszłość, jak album ze zdjęciami:
oto knajpa, cukiernia, dworzec, wejście do metra, 
a to moja miłość w  bluzce, koloru jej nie pamiętam.

Stoję w otwartym oknie. Wiatr w ubraniu szeleści
ze swoim nikomu nie znanym kodem kreskowym deszczu,
co w sumie mi nie przeszkadza docenić gołe pośladki
biorącej gorącą kąpiel dwudziestoletniej sąsiadki –
chyba się doczekałem wreszcie łaski od matki przyrody,
a wszystko dlatego, że tu o północy nie odłączają wody

ani w centrum, ani na starówce, ani nawet na tej ulicy,
podobnej do skserowanej z konstytucji stronicy,
pozostawionej w bibliotece publicznej w ubikacji,
całej w plamach wielkiej polityki.
Wczoraj jeszcze miałem kasę,
dzisiaj – tylko ambicje i przeświadczenie, że stolica
jest bezpłatnym dodatkiem do kobiet o miłej aparycji.

Nieznajomość języka tłumaczą chorobą tkwiącej we wzroście
wolumenu handlu zagranicznego, więc po rosyjsku znośnie
mówią tylko świadkowie drugiej wojny  światowej,
a wcale nie te, które pogładzić poniżej pasa jestem gotowy.
Długo nie mogłem dostroić radia, dlatego co wieczór
na antenie brzmiała muzyka polskiej mowy wymieszana z deszczem.

Czyż nie warto byłoby pozostawić niepogodę poza kadrem?
Blondynkom czerwiec do twarzy, a bez opalenizny twarze
są traktowane na ulicy jako ciała prawie obce.
I nie gorzej niż woda utleniona na włosy działa słońce,
chociaż obecnie w Warszawie nic tak nie upiększa kobiety
jak całkowity brak zainteresowania żółcią  rozlaną w gazetach

z powodu narkodealerów, stroi kąpielowych, mydlanych oper
i ognisk demencji w zmęczonej przez wojny Europie.
Pod oknami – wierzby senne z zepsutym humorem w mroku,
wokół – ciemność alei, kiedyś pozbawionej wzroku,
i, wydaje się, te usta zwykłego „do jutra, do zobaczenia
już nie wymówią.
I miłość nie przejdzie w uzależnienie.

Евгений Чигрин


СМОТРЕТЬ С УТРА

Смотреть с утра, как вьётся лёгкий снег, 
Как дети свет поймали в рукавицы,
Мальчишечью строку припомнить — смех…
С каким-то сновидением проститься.
Смотреть разиней, чайником, ещё
Ушастым фраерком, как мокнет снегом

Неброский свет. Как тянет «хорошо»
Сказать себе… Как срифмовались с небом
Деревья и деревни, там, вдали,
Река, в которой ледяные джунгли,
Да облака, которые прошли,
Как будто фантастические шхуны...


ФРАГМЕНТ 

...Разрежу мрак, и — аладдином свет
Струит по венам постаревшей лампы,
Переливаясь в дактили и ямбы,
В плывущий смысл и накативший бред,
Сроднившись с одиночеством души,
Сулящим стихотворное везенье...

Сбегает с потолка зародыш тени
И бьётся о чудные фетиши,
О маски африканские, что мне
Всё говорят о жизни в Хаммамете,
Где девять дней прошли в блаженном свете,
В оливковой полуденной стране.

 

Jewgienij Czigrin


OD RANA PATRZEĆ

Od rana patrzeć jak się wije śnieg,
Jak dzieci światło łapią w rękawice,
Przypomnieć wiersz młodzieńczy – istny śmiech...
Pożegnać się ze snami całkowicie.
Patrzeć jak gapa, jak niedojda, jak
Frajerek kłapouchy: sypie śniegiem

W bezbarwny świt.  Powiedzieć sobie jak
Wspaniale jest... Jak się rymują z niebem
Drzewa i wioski, gdzieś w oddali, tam
Lód rzeki, niby las prehistoryczny,
Jeszcze obłoki, które lecą w dal
Jak siedmiu mórz szkunery fantastyczne...


FRAGMENT

...Rozetnę mrok i – światło aladynem 
Cieknie po żyłach postarzałej lampy,
Przemienia się w daktyle oraz w jamby,
W płynący sens i w brednie, co olśniły
Skumawszy się  z osamotnieniem duszy,
Co obiecuje fart w pisaniu wierszy...

Embrion cienia po suficie węszy
I o dziwaczne tłucze się fetysze,
O afrykańskie maski, które znowu
Opowiadają mi o Hammamecie,
Gdzie dziewięć dni spędziłem w błogim świecie,
W krainie oliwkowo południowej.

Aндрей Гришаев


*  *  *

Свет хранился в корóбке, покуда
Не возникла большая рука
И достала его – не как чудо,
А как гусеницу, как паука.

Отношеньем обиженный этим,
Он негромко и злобно горел,
И сказали: «неправильно светим» — 
Только правильно он не умел.

*  *  *

В доме вспыхивает свет
Музыка слышна
Так слышна,
Как будто нас
Знает наизусть
Руки вот мои, глаза
Кресло, тишина
В тишине как зайчик я,
Как черники куст
 
Музыка срывает нас
Комкает, и вот
Мы плывем как пенопласт,
В рот набрав воды
Уши вот мои, глаза,
Ноги и живот
В норы тишины спешат,
Слепы, как кроты
 
Музыка, убей меня
Приведи к себе
Приведи в себя мои
Сонные черты
Меч вложи свой ты в меня,
Защити от бед
Но ни слова про меня
Не промолви ты.

 

Andriej Griszajew


*  *  *

Światło w pudle leżało, dopóki
Nie wyjęła je stamtąd ogromna
Ręka, lecz nie jak cud, a jak głupi
Dowcip, wstrętną istotę ułomną.

Obrażone stosunkiem bezdusznym
Wciąż świeciło niegłośno, lecz śmiało,
Powiedziano mu: „świecisz niesłusznie, 
Ale słusznie wręcz nie umiało.

*  *  *

W domu ktoś zapala światło
Muzyka grzechocze
Tak grzechocze,
Niby nas
Zna na wylot wszak
Oto krzesło, oto cisza
Moje ręce, oczy
W ciszy jak zajączek jestem,
Jak porzeczki krzak

Muzyka porywa nas
Zgniata i gruchocze
My płyniemy lekko tak
Usta milkną wnet
Oto uszy moje, oczy,
Oto brzuch i krocze
W nory ciszy śpieszę się,
Ślepy niby kret

O muzyko, zabij mnie
Zaprowadź do siebie
Doprowadź do siebie
Moją senną twarz
Przed nieszczęściem ochroń mnie,
Miecz swój wprowadź we mnie
Ale słowo wypowiedzieć
O mnie się nie waż.

Aлександр Кабанов
 

*  *  * 

Говорят, что смерть – боится щекотки, 
потому и прячет свои костлявые пятки: 
то в смешные шлепанцы и колготки, 
то в мои ошибки и опечатки. 

Нет, не все поэты – пиздострадальцы, – 
думал я, забираясь к смерти под одеяльце: 
эх, защекочу, пока не сыграет в ящик, 
отомщу за всех под луной скорбящих – 
у меня ведь такие длииинные пальцы, 
охуенно длинные и нежные пальцы! 

Но когда я увидел, что бедра ее – медовы, 
грудь – подобна мускатным холмам Кордовы, 
отключил мобильник, поспешно задернул шторы, 
засадил я смерти – по самые помидоры. 

…Где–то на Ukraine, у вишневом садочку – 
понесла она от меня сына и дочку, 
в колыбельных ведрах, через народы, 
через фрукты–овощи, через соки–воды… 

Говорят, что осенью – Лета впадает в Припять, 
там открыт сельмаг, предлагая поесть и выпить, 
и торгуют в нем – не жиды, не хохлы, не йети, 
не кацапы, не зомби, а светловолосые дети: 

у девчонки – самые длинные в мире пальцы, 
у мальчишки – самые крепкие в мире яйцы, 
вместо сдачи они повторяют одну и ту же фразу: 
Смерти – нет, смерти – нет, 
наша мама ушла на базу…

 

Aleksander Kabanow


*  *  *

Powiadają, że śmierć ma łaskotki,
dlatego chowa koślawe swe pięty:
a to w śmieszne kapcie, a to w rajstopki,
a to w moje ortograficzne błędy.

Nie, pizdostradalcy – nie wszyscy poeci – 
myślałem, włażąc pod kołdrę  śmierci:
ech, załaskoczę ją, aż spocznie w grobie,
zemszczę się za wszystkich, którzy w żałobie,
przecież mam takie dłóóóóógie palce,
takie czułe, do kurwy nędzy, palce!

A gdy zobaczyłem, że biodra jej są miodowe,
piersi – jak muszkatołowe wzgórza  Kordoby,
wyłączyłem komórę, szybko zaciągnąłem zasłony,
wypierdoliłem śmierć po same balony.

...Gdzieś w ogródku wiśniowym in Ukraine
poczęła ze mną córkę i syna,
i poniosła w wiadrach-kołyskach przez narody
przez owoce-warzywa i przez soki-wody...

Powiadają – jesienią Lete wpływa do Prypeci,
jest tam czynny sklep, w nim zjecie i się napijecie,
i handlują w nim nie Żydzi, nie Chachoły, nie Yeti,
nie Kacapy, nie zombi, a jasnowłose dzieci:

dziewczynka ma najdłuższe na świecie palce,
chłopczyk ma najtwardsze na świecie jajca,
zamiast wydać resztę powtarzają oni:
Śmierci nie ma, śmierci nie ma,
nasza mama poszła do hurtowni...

Евгений Лесин


КОМЕДИЯ КНИГИ

Однажды поэт древнегреческий
К царю Александру пришел.
Хочу, мол, заботы отеческой.
Поскольку пишу хорошо.

Ну что же, поэта не брошу я,
Раз ты в самом деле поэт:
За каждую строчку хорошую
Получишь немного монет.

Ты знаешь, держу свое слово я,
Продолжил властитель тепло,
За каждую строчку хреновую
Влеплю самолично в табло.

С улыбкой счастливой и гордою
Покинул царя тот поэт.
А после с разбитою мордою
Ходил по земле много лет. 

 

Jewgienij Lesin


KOMEDIA KSIĄŻKI

Poeta starożytny grecki
Do króla Aleksandra przyszedł
I mówi: łaski chcę królewskiej, 
Ponieważ zajebiście piszę.

No cóż,  poety nie zostawię
Na pastwę okrutnego losu:
Za każdy dobry wiersz dostaniesz
Z królewskiej kiesy trochę forsy.

A żeby było sprawiedliwie, 
Za każdy wiersz, co jest do dupy,
Dostaniesz, bracie, niewątpliwie
Ode mnie osobiście w tubę.

Z uśmiechem, z dumą nieukrytą
Poeta zgodził się na układ.
A potem z  gębą w krew rozbitą 
Po świecie chodził bardzo długo.

Aлександр Левченко


*  *  *

Там, где кончается небо, 
И начинается хрен знает что, 
Сплю, раскинувшись широко, 
в луже поганой. 
С подозреньем коровы 
обойдут стороной, 
Тракторист, матюгнувшись, 
осторожно объедет. 
Я во сне улыбаюсь — 
Мне снится, будто я просыпаюсь, 
Там, где кончается хрен знает что, 
и начинается небо.

МОТЫЛЕК

Бывает, немного выпью
И, кажется, я превращаюсь
В легкокрылого мотылька,
Летящего прямо на свет
Во вдохновенном полёте неистовом.

А потом на постели жёсткой
Вытрезвителя милицейского
Я просыпаюсь печальный
И о карме своей говняной
Размышляю
     со стоном мучительным.

 

Aleksander Lewczenko


*  *  *

Tam, gdzie kończy się niebo,
I zaczyna się diabeł wie co,
Śpię pośrodku
brudnej kałuży.
Krowy mnie
podejrzliwie ominą,
Traktorzysta przeklnie
i ostrożnie objedzie.
Uśmiecham się we śnie – 
Śnię, że wreszcie się obudziłem
Tam, gdzie kończy się diabeł wie co,
I zaczyna się niebo.

MOTYLEK

Zdarza się, trochę wypiję
I czuję, że się zamieniam
W motylka o lekkich skrzydełkach
Lecącego prosto ku światłu
Lotem pełnym natchnienia.

A potem na twardym łóżku
Izby wytrzeźwień
Budzę się pełen smutku
I o gównianej swej karmie
Rozmyślam
        stękając w katuszach.

Виталий Молчанов


ПРАВДА И ЛОЖЬ
 
Правда имеет собачьи клыки – 
Вцепится крепко, сожмёт, не отпустит. 
Ложь по-кошачьи коснётся руки: 
«Мама нашла тебя, Саня, в капусте. 
Аистов ждали во всех деревнях, 
К нам в огород залетел самый смелый. 
Бросил конвертик – теперь у меня 
Чёрненький мальчик средь мальчиков белых. 
Долго искала сыночка в ботве, 
В луковых грядках, в картошке, в моркови…» 
Тявкала Правда на радость молве: 
– Надькин курчавый нерусский по крови. 
«Школу закончишь — покинешь село, 
В город подашься, поближе к наукам», – 
Сладко мурлыкала Ложь. Ей назло 
Правда в трубе завывала, как вьюга: 
– Будут гонять тебя дети гурьбой, 
Негром в глаза называть черножопым. 
С ранних ногтей позабудешь покой, 
Вечно дрожа, как бы кто не нахлопал. 
Слёзы глотая, напишешь стихи, 
Ректор столичный похвалит за это: 
«Лучший на курсе! Как строчки легки!» 
Но поцелуешься с битой скинхеда. 
«Маму бы с бабой Ариной позвать...» – 
Скажешь одними глазами с подушки. 
Белой простынкой накроют кровать. 
Век двадцать первый. Неправда. Не Пушкин.

 

Witalij Mołczanow


​PRAWDA I KŁAMSTWO

Prawda ma ostre kły, jak pies – 
Chwyci mocno, ściśnie – nie puści;
Kłamstwo jak kotka ma miękką sierść:
– Mama znalazła cię, Olku, w kapuście.
Stado bocianów leciało przez wieś,
Jeden zatrzymał się przy naszej chacie,
Zrzucił w ogrodzie becik i jest
Chłopczyk czarniawy wśród białych braci.
Długo szukała synka wśród warzyw,
W grządkach z cebulą, marchewką, kapustą...
Prawda szczekała plotkarzom w twarze:
– Ten kędzierzawy krew ma nie ruską!
– Szkołę skończysz, wyjedziesz i już
W mieście, bliżej nauki, zamieszkasz  – 
Słodko mruczało Kłamstwo, a tuż
Obok Prawda wyła zamiecią:
– Będą dzieci cię nękać jak psa, 
Nazwą cię w oczy asfaltem, czarnuchem.
I od dzieciństwa wciąż będziesz drżał,
Bojąc się, żeby nie dostać w ucho.
Łzy połykając napiszesz wiersz,
Rektor w stolicy pochwali studenta:
„Najlepszy na roku! To przyszły wieszcz!
Wkrótce oberwiesz kijem skinheada.
„Do mamy i babci Ariny chcę... –
Zdążysz oczami powiedzieć z poduszki.
Białym płótnem przykryją cię.
Trzecie milenium. Nieprawda. Nie Puszkin.

Дмитрий Мурзин


*  *  *

Не давай мне, Боже, власти,
Чтоб тираном я не стал,
Да избави от напасти
Капиталить капитал,

Ниспошли смягченье нрава,
Все, что будет, — будет пусть,
Но не дай отведать славы,
Потому что возгоржусь,

Ничего не надо даром,
Для других попридержи,
И большие гонорары,
И большие тиражи,

Дай мне, Господи,  остаться
Аутсайдером продаж
И блаженно улыбаться
Раздаривши весь тираж.

Но дрожат от счастья пальцы,
В голове мечтаний дым:
Сколько же сорву оваций
Я смирением своим.

 

Dmitrij Murzin


*  *  *

Boże, władzy mi nie dawaj,
Bym się nie mógł stać tyranem,
Chroń mnie, Panie, przed niesławą
Zarządzania kapitałem,

Mogę mieszkać na uboczu,
Zrób łagodnym mnie i cichym,
Smaku sławy nie daj poczuć,
Bym nie zaznał nigdy pychy,

Proszę, nigdy nie dbaj o mnie
Błagam, wszystko innym oddaj – 
Honoraria me ogromne
I nakłady milionowe,

Panie, zrób żebym nie dostał
Żadnych zysków ze sprzedaży,
Wszystkim chętnym, tak po prostu,
Cały nakład swój rozdawszy.

Tylko drżą ze szczęścia palce
Jak pomyślę, o mój Boże,
Jakie będę miał owacje
Dzięki takiej swej pokorze.

Алексей Остудин


ПРЕДЧУВСТВИЕ 

Рисуй помадой гаснущей свечи 
на зеркале моём узоры Шнитке, 
когда луна болтается в ночи, 
как пуговица на последней нитке. 
Включи электрочайник сгоряча, 
быть будто вместе выдумать пора нам - 
так алкоголик в поисках ключа, 
теряя память, шарит по карманам. 
Мне хорошо сегодня, как вдвоём: 
ни засухи, ни грозовых агоний. 
Погашен, но пока не растворён 
ноябрь горелой спичкой в самогоне. 
Шатаются влюблённые взасос - 
кто им подстелет маковой соломки? 
А я опять, предчувствуя мороз - 
не высыпаюсь солью из солонки.

 

Aleksiej Ostudin


PRZECZUCIE

Narysuj szminką pogaszonej świecy
na moim lustrze ornamenty Schnittke,
gdy księżyc żółtą dynią dynda w nocy – 
jak dynda guzik na ostatniej nitce.
W zapale zapal czajnik elektryczny,
być niby razem nam nastała pora – 
tak alkoholik, chcąc odnaleźć klucze,
już tracąc pamięć nadal szpera w spodniach.
I niby razem jest mi dzisiaj dobrze:
Ani posuchy, ani burz agonii.
Już dotlił się, lecz jeszcze nie roztopił
listopad jak zapałka w samogonie.
A zakochani tak obłędnie błądzą –
i kto podścieli im makowej słomy?
Ja znów w przeczuciu zimowego mrozu
nie sypiam – sypię się z solniczki solą.

Андрей Сизых


*  *  *

Бывает так – разучишься писать
Слова в тетрадку, письма незнакомкам.
То, чёрная находит полоса
Тебя, и жизнь – равна потёмкам.
Бывает – месяц или, даже, год…
Но вдруг, опять, всё обретает облик,
Душа спешит покинуть тёмный грот
И свет находит в ней покой и отклик.
И снова пишется. По-прежнему – легко.
День-два, а дар богов – неделю.
Пока не осознал, как далеко
Ты вновь ушёл по мрачному тоннелю.

 

Andriej Sizych


*   *   *

Tak zdarza się – nie piszą się i basta
Słowa w zeszycie, pięknym paniom listy.
To następuje twoje czarne pasmo,
A życie ciemnym staje się i mglistym.
Tak zdarza się – przez miesiąc, przez pół roku...
Lecz nagle wszystko znów zabłyśnie wokół,
Dusza opuścić pragnie ciemną grotę
I światło w niej znajduje ład i spokój.
I znowu pisze się. Jak dawniej – lekko.
Przez dzień lub dwa, a tydzień – łaska bogów. 
Dopóki nie zrozumiesz, jak daleko
Znowu zaszedłeś ową mroczną drogą.

Федор Сваровский


ФИЗИКА 

живые мертвецы 
ненавидят вампиров и оборотней 

но все они 
охотно нападают на людей 

пьют кровь и едят мозг 
глумятся над изуродованными жертвами 

страшная деятельность 
особенно активизируется осенью 

поэтому осенними ночами 
двери в комнаты нужно держать запертыми 

на окнах лучше 
установить крепкие ставни 

нельзя приглашать 
малознакомых людей в гости 

нельзя гулять по ночам 
особенно в лесах и вблизи кладбищ 

нельзя расслабляться 
нужно быть внимательными 

очень хорошо 
держать под кроватью лом или кочергу 

заниматься бегом 
учиться стрельбе 

в этих словах 
нет ничего смешного 

научные изыскания 
проверенные данные от специалистов 

ось зла 
запутанные частицы 

Альберт Эйнштейн 
Стивен Хокинг 

нормальная 
квантовая физи 
ка

 

Fiodor Swarowskij


FIZYKA

żywe trupy
nienawidzą wampirów i wilkołaków

lecz wszyscy oni
chętnie atakują ludzi

piją krew jedzą mózg
bezczeszczą okaleczone ofiary

przerażająca działalność
szczególnie aktywizuje się jesienią

dlatego jesiennymi nocami
drzwi do pokoi trzeba trzymać zamknięte

na oknach najlepiej
zamontować mocne okiennice

nie wolno zapraszać
nieznajomych do domu

nie wolno spacerować po nocach
zwłaszcza w lasach i w pobliżu cmentarzy

nie wolno tracić czujności
trzeba być uważnym

bardzo dobrze jest
trzymać pod łóżkiem łom lub pogrzebacz

uprawiać bieg
uczyć się strzelać

w tych słowach
nie ma nic śmiesznego

badania naukowe
dane sprawdzone przez specjalistów

oś zła
cząstki splątane

Albert Einstein
Stephen Hawking

normalna
fizyka kwanto
wa